Naczytałem się swego czasu w sieci jaki to ja nieudacznik jestem, bo jadąc na wakacje często korzystam z pośrednictwa biura podróży. Totalnie przepłacam, wybieram najprostsze rozwiązanie, nie potrafię samodzielnie ogarnąć bookingów i kupna biletów lotniczych. Omal w depresję nie wpadłem. Jako terapię, w cyklu krótkich tekstów postanowiłem powalczyć z prawdą i fałszem, dokonując swego rodzaju rozprawy: biuro kontra samodzielność.