Zdecydowanie na plus
Widok z basenu. Z jednej strony morze a w oddali Korfu, nawet widać lotnisko i Albania. A jak się obrócimy to góry. Bajka.
Ładna, mała plaża tuż przy hotelu – warto zabrać maski do snurkowania. Zejście lekko strome, ale krótkie i na pewno każdy da radę (choć klapki mogą to utrudnić).
Na plus
Położenie miejscowości. Około 35 min do miasta Korfu, do pozostałych atrakcji części północnej i środkowej części wyspy od 30 do 75 min.
Miła, uczynna obsługa, pracująca po kilkanaście godzin dziennie. Co ważne, obsługa mówiąca po angielsku.
Czystość.
Miejsce, by spędzić czas wieczorem - różnego rodzaju stoliki, w różnych częściach hotelu.
Basen wydaje się nieduży, ale jednak wystarczy jak na liczbę gości. Głębokość nawet 150 cm.
Dwa małe brodziki.
Stosunkowo krótki transfer z lotniska.
Muzyka na żywo (przeplatana pokazami tańców, iluzji, itp.) podczas wieczornych animacji. Całość trwała 1,5-2 godziny.
Napoje do kolacji przynosi obsługa (naturalnie bezpłatnie).
Dowóz do większej plaży (nie wiem jak działa, bo nie korzystaliśmy, ale widzieliśmy taką możliwość).
Nowy obiekt, oddany do użytku bodaj w ubiegłym roku.
Sporo Polaków.
Na minus - Klimatyzacja w pokoju umieszczona nad łóżkiem. Bez klimy za gorąco, z klimą – gardło niżej podpisanego podsumowało potrzebą antybiotyku. Poza tym w pokojach od ulicy trudno spać przy otwartym oknie, bo rano hałas od ulicy.
Uwaga na piętrowe łóżka – dopiero po interwencji znajomych (bo poprzedniej nocy młody by spadł) zabezpieczono je u nich w sposób odpowiedni, a nawet przesadny (barierka zarówno od strony zewnętrznej jak i od ściany).
Jeśli ktoś ma małe dzieci - katastrofalne mini disco (muzyka z boom boxa i telefonu, na trawie przed budynkiem).
Brak butelkowanej wody niegazowanej w all inclusive.
Niemożliwość zapłaty opłaty klimatycznej kartą.
Bar na 3 piętrze odpłatny.
Zdecydowanie na minus
Główny motyw naszych narzekań: jedzenie. Ciągle niemal to samo, niewielki wybór (2-3 rodzaje mięs, kilka warzyw na ciepło, jeden rodzaj bułki i chleba, itp.), nierzadko ciężko znaleźć coś dla siebie. Dania greckie? Pojedyncze epizody w ciągu 12 dni. Kolacje tematyczne? Zapomnijcie. Coś takiego jak cytryna do herbaty? Nie ma szans. I by tak wymieniać. Generalnie, pomijając pojedyncze posiłki, poziom polskich hosteli lub Ibisów.
Braki. Oczywiście jedzenia. Jajka sadzonego, chleba, deserów, owoców, nawet czarnej herbaty! Pomimo zwracanych uwag, czas oczekiwania na dołożenie wynosił nawet 15 minut. A czasem i wcale, bo właśnie zaczęło się „późne śniadanie”, skończył się chleb tostowy, sok pomarańczowy, owoce. Dramat. Hotel niewielki, więc na pewno to nie wynikało z łakomstwa wczasowiczów.
Stosunek jakości do ceny: zdecydowanie za drogo jak na to co zastaliśmy.
Ciekawostka: słona woda pod prysznicem i w kurku. Zatem mimo czajnika w pokoju – herbaty raczej nie wypijemy...