Szukanie bunkrów rowerem w MRU

  •    Nd, 31 Paź 2021 22:39
Wyjazd na rower w rejon bunkrów Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego (MRU) powinien zostać w miarę dobrze zaplanowany. Co jednak, jeśli decyzja o eskapadzie, a właściwie zmianie planów, następuje w ciągu godziny? Skrawki informacji „zapowiadały”, że jak zwykle będzie błądzenie...

Jazda na rowerze w sposób „a tu sobie skręcę, a tam pojadę” mam w sobie urok. Mimo pewnego doświadczenia w tym „sporcie” nadal bywają sytuacje zaskakujące. Do miejscowości Pniewo dojechałem autem z rowerem na bagażniku. W głowie rezydował pewien, nie do końca sprecyzowany koncept, by znaleźć jakieś bunkry, w końcu przybyłem do MRU. Niestety... już na 2 kilometrze, gdy sądziłem, że przejechałem przez najgorsze zarośla, drogę zagrodziło drzewo. Bardzo rzadko zawracam, zatem po licznych kombinacjach przedostałem się z rowerem, zawadzając nogą o strumyk. Zadowolony ujechałem kolejne 2 km i podobna przeszkoda, tym razem grubszy kaliber. Że też nie miałem ze sobą siekierki... Za 3 razem nabrałem chęci, by jednak spojrzeć na już przejechaną drogę i wracać, tylko straciłbym za dużo czasu.

Bunkry są, więc...

Solą takich wyjazdów jest poznawanie, nazwijmy to „z lekka kosmicznych ludzi”, zazwyczaj w pozytywnych tego słowa znaczeniu. Podjeżdżam do „Pętli Boryszyńskiej” (zobaczyłem drogowskaz), miejsca, z którego ruszają wycieczki do podziemnej eksploracji regionu. Po uzyskaniu informacji od osób zapewne zawiadujących placówką o tym, że nic nie zobaczę na zewnątrz, rozmowa toczy się dalej i otrzymuję propozycję wypicia kawy. Niby zwykły miły gest wobec rowerowego (wcale niezbłąkanego!) turysty, ale... Dla mnie wydarzenie niecodzienne. Na pewno tam wrócę po więcej wiedzy o MRU od tych pasjonatów. Będzie to fascynujące spotkanie.

Uwielbiam zasadę: chcesz się czegoś dowiedzieć, pogadaj z lokalsami. Droga, którą mi zaproponował pan z Boryszewa zaowocowała kilkoma miejscówkami jakie widzicie na fotkach. Plus to co sam wyhaczyłem. Bunkry, nie bunkry, dla mnie wow.

Przewodnik po okolicy MRU

W miejscowości Kęszyca Leśnej rozglądam się nad brzegiem jeziora, szukam czegoś w nawigacji. Zaczepia mnie pan, który oprowadza właśnie Niemców po okolicy. „Wiesz, dobrze płacą w euro” – słyszę w drugim zdaniu, po czym mój nowy „kolega” olewa klientów i tłumaczy mi zawiłości zapory oddalonej o 20 metrów od nas... Potem dowiaduję się, że tego dnia udzielał dzieciom korepetycji z matematyki, jest przewodnikiem, lubi wariatów, bo sam nim jest (nie wiedziałem, czy mając na myśli moją osobę miałem się obrazić czy podziękować). Na koniec daje mi z auta kserówki map z bunkrami, z których za wiele nie rozumiem, ale kto wie – może jeszcze będą przydatne. Crazy gość, jakby ktoś szukał przewodnika, posiadam oczywiście jego numer telefonu.

I na deser - jedzie facet skuterem, wyprzedza mnie i pyta oddając się „pali mi się światło stopu?” Słońce na maksa, hałas maszyny, co ja miałem mu powiedzieć...

Nawet jeżdżenie bez planu po MRU, m.in. dzięki aplikacji Mapy.cz (bije na głowę Google Maps) do doprowadza do ciekawych miejsc. Na razie w rejonie bunkrów turystyczne 43 km, lecz zapowiada się więcej – trzeba tam wrócić!


Comments

captchaType the text.
cancel reply


O autorze

Tomasz Czarnecki
Tomasz Czarnecki
Pasjonat dziennikarstwa i podróży w jednym. Kocha planować i organizować wyjazdy - te bardzo bliskie jak i nieco dalsze, zwracając uwagę na najdrobniejsze szczegóły. Wśród licznych publikacji szczególnie ceni sobie te dotyczące bezpiecznej i ekonomicznej jazdy. Pasjonuje się sportem, zarówno w płaszczyźnie teoretycznej jak i praktycznej: gra w piłkę nożną, jeździ na rowerze, bywa przy stole pingpongowym. Nie pogardzi partyjką w ciekawą grę planszową.